niedziela, 27 kwietnia 2008

Podróż do źródeł czasu

Przeniosłam się z Europy do Ameryki Środkowej, a konkretnie na Kubę (a racji pochodzenia autora) lub do Wenezueli (z racji miejsca akcji jego powieści).
Książkę Alejo Carpentier'a "Podróż do źródeł czasu" zdjęłam z półki bibliotecznej zupełnie przypadkiem, po prostu chciałam coś wybrać z literatury Ameryki Środkowej i ten tytuł i ta okładka przyciągnęły moją uwagę.

Autor nie obchodzi się lekko z czytelnikiem - narracja jest prowadzona w sposób skomplikowany, zawiły, soczysty, pełen metafor, tak więc nie można tej książki czytać ot tak sobie, nieuważnie, odpływając myślami na chwilę gdzieś indziej, bo szybko traci się wątek. Ale z drugiej strony, kiedy już wpadnie się w ten rytm, czytelnik płynie od zdania do zdania, i poprzez kolejne strony, przynajmniej ja ta pięknie i gładko sobie płynęłam. *^v^*

Carpentier jest mistrzem opisu - kiedy nasz bohater idzie ulicą, widzimy i czujemy dokładnie każdy kolor, zapach i fakturę, każdy dźwięk i smak. A co dopiero, kiedy podróżuje łodzią po rzece albo poprzez dżunglę! Nie są to opisy rozwlekłe i nadmiernie rozbudowane (niczym zmora uczniów - opisy przyrody w "Nad Niemnem", zresztą bardzo piękne *^v^*), są jak seria krótkich ujęć filmowych, nasz wzrok pada na budynek, stragan z owocami, handlarza ptaków i od razu uderza nas mnogość doznań, wiele zmysłów jest w jednej chwili zaspokojonych. (ta książka ożywiła u mnie wspomnienia z lektury "Tego lata w Zawrociu" Hanny Kowalewskiej, które jest podobne pod względem opisów przyrody)

Sama historia jest na początku intrygująca, potem staje się coraz bardziej ciekawa i przewracałam kolejne strony, żeby jak najszybciej przekonać się, co też bohater dalej zrobi, jak wybrnie z sytuacji, w której się znalazł (z własnej woli zresztą). Koniec jest troszkę przewidywalny, ale w sumie nie o to w tej książce chodzi - to powieść o podróży poprzez czas i przestrzeń, tej namacalnej po drogach i bezdrożach, i tej do swego wnętrza, metafizycznej, sięgającej korzeni, hm.. wszystkiego.

2 komentarze:

  1. Ta książka do tej pory spoczywała w szufladce z napisem "czytanie w znoju"... a Ty mi ją odczarowałaś :) Zmierzę się z nią z przyjemnością. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podbne odczucia co do skomplikowanej narracji i skupianiu całkowitej uwagi miałam przy "Grze w klasy" Julio Cortázara.

    OdpowiedzUsuń