środa, 4 listopada 2009

Meissner

Boję się latać samolotem.
Zdecydowanie wolę podróż po powierzchni ziemi albo - najbardziej - po wodzie. Nie wierzę statystykom i jestem przekonana, że samoloty spadają.

A co dopiero powiedziałabym, gdyby ktoś wsadził mnie do P-11, metalowej puszki, polskiego myśliwca używanego podczas II Wojny Światowej! W którym podczas wykonywania nawrotów i beczek pilot chwilami tracił przytomność z powodu przeciążeń. Bałabym się jak diabli! Ale polscy piloci latali na nich z iście ułańską fantazją, co pięknie, z pasją i naprawdę interesująco nawet dla dziewczyny *^v^* opisuje Janusz Meissner w swoich dwóch książkach wydanych właśnie przez Zysk i -Ska w jednym tomie "Żądło Genowefy. L jak Lucy".
Moi towarzysze zawracają. Jak zawsze Polacy - trzeba czy nie trzeba - z fasonem: skrzydło od skrzydła o metr, okrągło i gładko przeorali niebo od horyzontu do zenitu, błysnęli słońcem na sterach w półbeczce, zawiśli - rzekłbyś - na chwilę nieruchomo w przestrzeni, drwiąc z prawa ziemnskiej grawitacji i - zamiast mu ulec, zamiast zwalić się w dół po tym młyńcu o trzystumetrowym promieniu - wypłynęli razem w tym z zawrotu, znacząc podwójny siad warkoczami bledniejącego dymu spalin.
Tak zaczyna się wojenna opowieść o losach polskiego lotnika i jego towarzyszy broni w 1939 roku - zestrzeleniem Messerschmidta, a potem następuje "uziemienie" kapitana Herberta, bo nie ma już maszyn zdolnych do lotu, odwrót wojsk, ewakuacja do Rumunii i internowanie w obozie dla żołnierzy. Sprytna ucieczka do Wielkiej Brytanii zaczyna główną część opowieści, w której poznajemy życie codzienne naszych pilotów w służbie brytyjskiego lotnictwa. Latają nad tereny Niemiec i zrzucają bomby, ale również zakochują się, w czasie wolnym oddają się rozrywkom, opłakują przyjaciół, którzy nie powrócili z kolejnej akcji, tęsknią za ojczyzną, wspominają najbliższych. Lekkie pióro autora pozwala nam zagłębić się w historię każdego z bohaterów i razem z nimi przeżywać radość i cierpienie.
To bardzo wciągająca książka, chwilami nostalgiczna, na pewno fachowa w swoich opisach scen lotniczych - w końcu autor był lotnikiem po szkole pilotów, która dała mi poznać wojnę od nieznanej mi wcześniej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz