
Powtarzam, że jest to powieść o miłości, a ludzie się śmieją. O uczuciach trudno dziś mówić, bohaterowie książki też tego nie potrafią, ale przynajmniej próbują.
Tak autor "Apokalipso" Max Cegielski w kilku słowach recenzuje swoją ksiażkę. Trzeba dodać, że jest to miłość w realiach tzw. Warszawki - mamy agencję reklamową pełną nakręconych dopalaczami, niezwykle twórczych i kreatywnych copywriterów, jest niezależny muzyk na progu kariery, upalony jointami i poszukujący w swoim związku głównie przestrzeni artystycznej, jest dziewczyna z przeszłością, jest przepaść między starzejącymi się rodzicami a zwichrowanymi życiowo dziećmi.
Dużo w tej książce plastiku, udawania, przed innymi i samym sobą. Dużo blichtru, który tak często kusi nas szaraczków, kiedy patrzymy na tych młodych gniewnych pięknych i zdolnych, i brudu, który kryje się pod tą pozłotką. Bo główny bohater nie jest już piękny dwudziestoletni, tylko o dekadę starszy, i zaczyna się świadomie rozglądać po swoim życiu i otaczającej go rzeczywistości. I tęskni za czymś innym, prostym, czystym, nawet banalnym.
(...)A Szefowi, hipokrycie, wszystko jedno, czy będzie grzał, czy nie. Mareczkowi chodzi tylko o jego pomysły. Nieważne, czy wpadnie na nie upalony jointami, herą, czy po piwku. Ale Julek rozumiał też, że nad Szefem stoi Oberszef i liczy wyniki. Nie ma litości, na placu zostają tylko najlepsi. On właśnie przestawał być najlepszy, hordy młodych szczurów go doganiały. Nowi ostrzyli już zęby i ćwiczyli uśmiechy do lustra. Skończyli szkoły, znają języki, są wytrenowani i czekają tylko na okazję, żeby zastąpić jego przejściowe pokolenie. Przestępują z nogi na nogę, bardzo zdziwieni, że nie ma dla nich miejsca przy korycie, że tak przysposobieni do boju o mamonę napotykają plecy pokolenia Julka. Niedokształconych, zmęczonych, ale doświadczonych w bojach elit, które tak długo okupują stołki, że pośladki mają twardsze od stali.Max Cegielski dokładnie wiedział, o czym pisze, bo sam przeszedł przez ten etap młodego gniewnego, a potem:
Grubą kasę, którą zarabiał jako gwiazdeczka telewizyjna i radiowa, skutecznie przepuścił na narkotyki i złote życie. Nie dorobił się niczego oprócz złej reputacji.
Ale "Apokalipso" to nie jest przestroga, bo nikt się przecież nie ustrzeże, jeśli sam się nie sparzy, to raczej gorzki obraz naszych czasów.
Czytałam rok temu. Pamiętam ostatni rozdział o zabarwieniu ... miłosnym. ;) Książka wrażenia żadnego nie zrobiła, choć pamiętam treść. Chyba wolę słuchać i oglądać Cegielskiego w programach TVP Kultura, niż czytać.
OdpowiedzUsuńw warszafce jest gruba kasa ? wow ?
OdpowiedzUsuń