piątek, 20 lutego 2009

Śmierć i trochę miłości

Anastazja Kamieńska to rasowy milicyjny pies gończy. Na dzień przed własnym ślubem siedzi w pracy do 21:00, w drodze do domu przypadkiem udaje jej się zdobyć nowe fakty w zamkniętej już sprawie o gwałt, a następnego dnia w minutę po zawarciu związku małżeńskiego zaczyna rozwiązywać zagadkę morderstwa panny młodej w Urzędzie Stanu Cywilnego. Oficjalnie jest na urlopie, jednak nawet na chwilę nie potrafi "odwiesić munduru do szafy" i zamienić się w zakochaną młodą żonkę, tak więc wspomaga swoich kolegów jak może, prowadząc działania operacyjne z domu, aż do spektakularnego rozwiązania zagadki. *^v^*

Marinina pisze umiejętnie, już na samym początku zręcznie udało jej się skutecznie i na długo zmylić mnie co do osoby głównego podejrzanego *^v^* (ale nie napiszę, co mam na myśli, żeby nie psuć Wam lektury), a w trakcie ksiażki chwilami wydaje nam się, że intryga została utkana w zbyt prosty sposób, że tak się nie pisze kryminału, żeby czytelnik wiedział wcześniej od policjanta, kto zabił, a za moment okazuje się, że czytelnik guzik wie, bo skuszony łatwymi rozwiązaniami za szybko wyciągnął niewłaściwe wnioski, a okoliczności zbrodni i ich potencjalni uczestnicy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Postać inteligentnej, energicznej Kamieńskiej, ze zmysłem do zauważania szczegółów, której umiejętności wywiadowcze zasilane są morzem kawy i papierosów, jest wisienką na tym kryminalnym torcie. ^^

Kiedyś zaczytywałam się w kryminałach stojących w biblioteczce moich dziadków, była Agatha Christie i Joe Alex, szczególnie pamiętam też ksiażkę Noel'a Random'a "Dwie rurki z kremem", znałam ją na pamięć. Teraz przyszedł czas na Mankell'a i Marininę, podrzućcie mi innych dobrych współczesnych pisarzy, którzy tworzą dobre kryminały. ^^

Na koniec taki nieco gorzki cytat, który mógłby się spokojnie odnosić również do polskiej aktualnej rzeczywistości (kiedy Nastia rozmyśla nad tym, jak bardzo jej matka, mieszkająca w Szwecji, oderwała się od rosyjskich realiów):
Boże drogi, mamo, nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, jak my tutaj żyjemy. (...) No bo jeżeli mnie nie odpowiada to, co pokazuje telewizja, a jednak ten chłam idzie na wszystkich kanałach, widocznie większości się podoba. Wygląda na to, że większość w naszym kraju stanowią ludzie, którym się podoba ten kudłaty idiota i jego trywialne dowcipy, niekończące się teledyski prymitywnych piosenkarzy w bransoletach i kolczykach, reklamy, od których robi się niedobrze. Tacy teraz jesteśmy, mamo, pełni gniewu, rozdrażnieni i bezmyślni, (...)

3 komentarze:

  1. Polecam Iana Rankina i jego cykl z detektywem Rebusem. Trochę w klimacie i konstrukcji głównego bohatera podobny do Wallandera, ale bardziej ... niepokorny? niedojrzały? Mnie czyta się to świetnie.
    Poza tym Donna Leon, o której ostatnio pisałam u siebie. Tez cykl i to całkiem pokaźnych rozmiarów.
    Jedno i drugie na wysokim poziomie.

    Z pojedynczych rzeczy to oczywiście ostatni przebój, czyli Larsson i jego "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Tak dobry, jak mówią. A nawet lepszy ;)

    Lubię też Nesbo i jego trylogię.

    Jest tylu dobrych autorów... mogłabym tak wymieniać i wymieniać...
    Z chęcią zerknę, co inni zaproponują :)

    Pozdrawiam i miłej lektury życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Inblanco, dziękuję za kilka sugestii, będę ich szukać w mojej bibliotece. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  3. W Marininie zakochałam się od pierwszej książki- tylko dlaczego nie ma nigdzie jej książek? Ja posiadam tylko dwie i te same są w mojej bibliotece. Uściski.

    OdpowiedzUsuń