czwartek, 7 sierpnia 2008

Praga - Nieznośna lekkość bytu

"Nieznośna lekkość bytu" Milana Kundery nie ma w sobie nic z lekkości lektury.

Po pierwsze, jest to książka o miłości. Teresa kocha Tomasza, Tomasz kocha Teresę, ale jednocześnie ma wiele kochanek, w tym najlepiej poznajemy Sabinę, która z kolei obdarza uczuciem Franza, który też się w niej zakochuje i zostawia dla niej niekochaną żonę, jednak Sabina od niego odchodzi, a Franz zaczyna życie z młodziutką kochanką studentką. Tak w skrócie strywializowana treść książki jawi się niczym brazylijska telenowela, na szczęście u Kundery wszystkie te związki mają bogate postawy psychologiczne, wynikające z uwarunkowań terytorialnych, społecznych, psychicznych. Jak w prawdziwym życiu - nic nie jest proste a każdy człowiek ma drugie i trzecie dno.

Po drugie, jest to książka której akcja rozgrywa się w roku 1968, kiedy Rosjanie wkroczyli do Czech, i pokazuje, co wtedy działo się na ulicach Pragi przez pierwsze siedem dni okupacji, a następnie przez kolejne lata, zarówno w Czechach jak i za granicą. Spotykamy buńczuczne i zadziorne, ale w gruncie rzeczy strachliwe, bezsilne i bierne grono czeskich artystów na emigracji w Szwajcarii. Widzimy, jak społeczeństwo zachodnie reaguje na wydarzenia rozgrywające się prawie tuż pod ich nosem. Wreszcie żyjemy w okupowanych Czechach - państwie policyjnym, państwie donosicieli, w którym społeczeństwo zostało złamane i sprowadzone do poziomu bezwolnych zastraszonych marionetek, a specjaliści, tzw. inteligencja zostaje zdegradowana do ról pracowników fizycznych.
Jest to dla mnie obraz bardzo wstrząsający, bo kiedy w Polsce działy się takie rzeczy, to albo nie było mnie jeszcze na świecie, albo byłam zbyt mała, żeby to świadomie odczuć.

Nie ma tutaj zbyt wiele obrazów Pragi, bo nie miasto jest bohaterem tej książki, tylko ludzie, a ich związek z Pragą nie określa ich w żaden sposób.

Cytaty, które zapadły mi w pamięć.
Ale czy ciężar jest naprawdę straszny, a lekkość wspaniała? Najcięższe brzemię nas powala, przyciska do ziemi, upadamy pod nim. Ale w poezji miłośnej wszystkich wieków kobietra pragnie być obciążona brzemieniem męskiego ciała. Najcięższe brzemię jest jednocześnie obrazem najintensywniejszej pełni życia. Czym cięższe brzemię, tym nasze życie bliższe jest ziemi, tym jest realniejsze i prawdziwsze.
W przeciwieństwie do tego całkowity brak brzemienia sprawia, że człowiek staje się lżejszy od powietrza, wzlatuje w górę, oddala się od ziemi, od ziemskiego bytowania, staje się na wpół rzeczywisty, a jego ruchy są tyleż swobodne co pozbawione znaczenia.
Cóż więc mamy wybrać? Ciężar czy lekkość?
Nie ma żadnej możliwości, by sprawdzić, która decyzja jest lepsza, bo nie istnieje możliwośc porównania. Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie jeśli pierwsza próba już jest zyciem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. A nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic jest zawsze zarysem czegoś, przygotowaniem do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, jest szkicem bez obrazu, szkicem do czegoś, czego nie będzie.
Jest to książka piękna, smutna, madra, trudna, dająca dużo do myślenia, wielowymiarowa, prawdziwa. Czuję, że nie potrafię jej dobrze zrecenzować, po prostu trzeba ją przeczytać samemu.

7 komentarzy:

  1. z książką jeszcze nie zdążyłam się zmierzyć, natomiast kilka razy widziałam film - i jest świetny! zatem do książki też na pewno dotrę w swoim czasie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Równie dobry jest film i grający w nim rolę Tomasza Daniel Day-Lewis. Polecam i film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też byłam zachwycona :) To zdecydowanie moja top lista i mam nadzieję, że któregoś dnia do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytalam ksiazke kilka lat temu i ogladalam tez film - ani jedno ani drugie nie przypadlo mi do gustu. Ksiazkowa Sabina irytowala mnie niesamowicie, w filmie wszyscy byli dla mnie dretwi i jacys niedopasowani, sztuczni. Czytalam tak wiele pozytywnych recenzji tej powiesci i zawsze zastanawiam sie: "Co moglam przegapic? Co w niej jest takiego madrego?" - nie znalazlam do tej pory odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. być może odpowiedź można znaleźć przez pewną analogię - w tym roku na maturach ustnych spotkałam się z prezentacjami nt. "Obraz PRL-u w literaturze i filmie", zdawał rocznik 1989... jedna z dziewcząt powiedziała, że kompletnie nie rozumie, co może być śmiesznego w "Rejsie" albo w przeczytanych przez nią książkach - dla nich to inna rzeczywistość, niezrozumiałe problemy, coś, czego nie mogą pojąć; prawdopodobnie na tym też polegają różnice w odbiorze Kundery.

    OdpowiedzUsuń
  6. IMO bardzo dobrze zrecenzowałaś książkę:) Czytałam ją kilka lat temu i nie zrobiła na mnie wrażenia...nawet bohaterów dobrze nie pamiętam. Chyba powinnam odświeżyć, ale kiedy....?

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki nie czytałam ale widziałam film i bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń