sobota, 26 lipca 2008

Niektórzy wolą pokrzywy

Powieść ukazuje okres przełomu w kulturze i obyczajowości Japonii XX wieku (1929). Komplikacje uczuciowe i życiowe bohaterów spowodowane są w głównej mierze konfliktem pomiędzy tradycyjnym wychowaniem, urzekającym wpływem dawnej kultury a nowymi tendencjami w życiu społecznym i obyczajowym.

Dawno nie pałałam taką niechęcią do bohaterów książki. Dlaczego?
Główni bohaterowie "Niektórzy wolą pokrzywy" Tanizaki Jun'ichiro nie są antypatycznymi zbrodniarzami, czy coś w tym stylu. Jest to najbardziej rozmemłana, niezdecydowana para małżeńska, jaką poznałam, a przez to potwornie denerwująca!

Kaname i Misako już się nie kochają, ich uczucia wygasły do stanu fizycznej i psychicznej obojętności, a przy tym Kaname często korzysta z usług prostytutek a Misako poznała innego mężczyznę, którego pokochała. W związku z tym, jak cywilizowani ludzie podejmują wspólną decyzję o rozwodzie, siedmioletni syn pozostanie przy ojcu, a matka, która przeprowadzi się do nowego partnera, będzie mogła go widywać, i do końca życia pozostaną w przyjaźni. Tylko, że od tego momentu zaczynają się przysłowiowe schody.

Małżonkowie dają sobie czas na utwierdzenie się w tej decyzji, i poznajemy ich, kiedy ten czas już mija, i teraz należy przeprowadzić rozwód, a przede wszystkim powiedzieć o decyzji ojcu Misako i ich synkowi. A oni nie są w stanie tego zrobić! Odkładają ten moment, wynajdując najróżniejsze powody:
- Wspominając o najbardziej odpowiednim czasie dla nas wszystkich, miałem na myśli również porę roku. Bo przecież nasilenie smutku w dużej mierze zależy od stanu pogody. Najtrudniej byłoby rozstawać się jesienią, w najsmutniejszej porze roku. Słyszałem o mężczyźnie, który gotów był się rozwieść, ale kiedy żona zaczęła płakać i prosić, żeby dbał o siebie bo "teraz będzie coraz zimniej", nagle zrezygnował ze swego zamiaru. (...)
- Chcesz powiedzieć, że najlepiej rozstawać się w okresie słonecznym, ciepłym, jak teraz?
- Tak. Teraz jest jeszcze chłodno, ale robi się coraz cieplej, wkrótce zaczną kwitnąć wiśnie, a drzewa i pola okryją się zielenią... Myślę, że w takich warunkach byłoby mniej smutno. (...) Latem też nie byłoby tak źle, (...)
Mija okazja za okazją, a ja nie mogę się zdecydować, i nic na to nie poradzę.
(...) Nie możemy dłużej pozostawać małżeństwem, a w istocie już przestaliśmy nim być. I ja, i Misako dobrze o tym wiemy, ale nie możemy się zdecydować i wybrać między krótkotrwałym bólem a cierpieniem, które by nam towarzyszyło do końca życia. A właściwie nawet i to nie, decyzja już zapadła, ale cały kłopot w tym, że nie mamy odwagi jej zrealizować.

W efekcie męczą się tak oboje do końca książki, synek dowiaduje się prawdy od wuja, z którym jedzie na wycieczkę do Tokio, i którego sam ciągnie za język (bo przecież dziecko ślepe nie jest i dobrze widzi, że między rodzicami dzieje się coś niedobrego), a Kaname wreszcie pod koniec wysyła list do teścia.

Przychodzi mi też na myśl pewna analogia zbudowana przez autora - ojciec Misako jest wielkim miłośnikiem teatru lalek bunraku, zna się na szczegółach poszczególnych sztuk teatralnych, na detalach kostiumów i scenografii, wymienia wszystkich znanych animatorów lalek, specjalnie dla obejrzenia przedstawień i zdobycia pewnej szczególnej lalki wybiera się w podróż po Japonii. Oglądając wraz z nim historie ilustrowane postaciami drewnianych lalek miałam wrażenie, że Kaname i Misako są takimi lalkami, ale ktoś zapomniał przydzielić im animatorów, i teraz szamoczą się tylko jak ptaki w klatce, wykonując kilka postawowych ruchów, nie mogąc kontynuować swego przedstawienia.

Źródło: Britannica

Na koniec jeszcze kilka smaczków kulturowych (książka powstała w 1929 r).
Osaka vs Tokio:
Kaname nie lubił gidayu z Osaki przede wszystkim dlatego, że nie znosił ich na pozór nieokrzesanego czy szostkiego sposobu recytacji. Przejawiające się w sposobie prowadzenia narracji cechy mieszkańców Osaki budziły niechęć zarówno w nim, jak i w żonie, obojgu urodzonych w Tokio; odstręczała ich owa szczególna zuchwałość i bezwstyd czy może zupełny brak taktu w dążeniu do celów osobistych. Wszyscy typowi tokijczycy są raczej powściągliwi i wstydliwi. Jest im zupełnie obca otwartość mieszkańców Osaki, którzy potrafią bezceremonialnie wszczynać rozmowy z obcymi w pociągu czy tramwaju, a nawet - trzeba to podkreślić - pytają o ceny przedmiotów, o sklep, w którym ktoś kupił to, co akurat noci. Tokijczyk uznałby takie zachowanie za niegrzeczne i świadczące o złym wychowaniu. W tym zakresie poczucie konwenansu jest u tokijczyków silniej rozwinięte, lecz jednocześnie w rezultacie przesadnego zwracania uwagi na pozory i opinię otoczenia, zatracają oni energię i przedsiębiorczość, w sposób nieunikniony skłaniają się do biernej postawy.(...) Jeśliby tokijczyk nie mógł wyrazić jakiegoś uczucia w bardziej powściągliwej formie, wolałby w ogóle zrezygnować z jego wyrażenia i zbyłby po prostu cała sprawę jakimś żartem.

Postać Ohisy, młodziutkiej kochanki starego ojca Misako, która żyła pod jego dyktando, ubierając się i zachowując tak, jak wyznaczał jej Shiba (Ohisa też czerni zęby!):
W wyobraźni Kaname pojawiły się nagle twarze ludzi z tamtych dawnych czasów, ludzi, którzy wiedli swój żywot w głebi mrocznych domów, w cieniu zasłon. Mieli oni takie same rysy twarzy jak lalki teatru bunraku i żyli chyba podobnie jak bohaterowie sztuk granych w tym teatrze. (...) I czy Ohisa nie jest naprawdę jedną z takich postaci? Przed piędziesięciu czy może stu laty kobieta taka jak ona, w takim samym kimonie i pasie obi, szła zapewne w podobny sposób tą ulicą w dzień wiosenny, niosąc jedzenie w pudełkach, w drodze do teatru na równinie za rzeką. A może poza jednym z tym okratowanych okien grała na koto Śnieg? Doprawdy, Ohisa była zjawą z minionej epoki.

Obyczaje piknikowe:
Jeszcze dziś starego rody w Kioto, udając się do miejscowości słynnych z pięknych kwiatów wiśni, czesto zabierają ze sobą służącego, który dźwiga wypełnione przysmakami pudełka oraz sake. Na miejscu wypożyczają metalowe naczynia, w których sake podgrzewają, nie dopite resztki wlewają z powrotem do butelki i zabierają do domu, by użyć je do gotowania potraw; (...)

Przemyślenia Kaname na temat stosunków damsko-męskich:
Gdy mężczyzna się starzeje, kobieta przemądrzała, a nawet zbyt wrażliwa staje się chyba towarzyszką nieznośną i kłopotliwą. Na pewno lepiej pokochać taka kobietę, którą można darzyć uczuciem jak ulubioną lalkę. Kaname nie sądził, by on sam mógł naśladowac starego ojca, ale kiedy pomyślał o swoich sprawach rodzinnych, o tych nieustannych komplikacjach i konieczności przyjmowania wszystkiego ze zrozumieniem, czuł, że życie tego starego człowieka - który z kobieta podobną do lalki, w stroju jak ze sztuki teatralnej, wyjeżdża na Awaji w poszukiwaniu starych lalek - upływa w świecie głębnokiego spokoju, radości i wesela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz