poniedziałek, 14 września 2009

Wyjście z Egiptu

Liczyłem, że porozmawiamy o Aleksandrii, o czasie, który już minął, i światach, które odeszły wraz z nim, o kresie, gdy ten w końcu nadszedł, o monsieur Koście, o panu Montefeltro i o Aldo Kohnie, o Locie i ciotce Florze, i o tylu innych, coraz bardziej odłegłych. Wili machnął tylko lekceważąco ręką, jak gdyby chciał odgonić jakiś przykry zapach.
- Zawracania głowy. Trzeba żyć dniem dzisiejszym. (...)
A jednak Andre Aciman w swojej książce "Wyjście z Egiptu" powraca do tamtych czasów i miejsc, wspominając pierwsze kilkanaście lat swojego życia. Urodził się w 1951 roku w zamożnej rodzinie Żydów sefardyjskich, którzy wyemigrowali z Konstantynopola do Egiptu i dorastał w kosmopolitycznym środowisku wielojęzycznej Aleksandrii.
Książka zaczyna się od wspomnień o młodości ciotecznego wuja autora, Wilego, który
podobnie jak większość młodych Żydów urodzonych w Turcji u schyłku wieku odrzucał wszystko, co miało jakikolwiek związek z kulturą osmańską, i chłonął kulturę Zachodu, by w końcu - idąc śladem wielu innych swych pobratymców powołujących się na odległe rodzinne związki z portowym miastem Livorno, gdzie w szesnastym wieku osiedlili się liczni Żydzi wypędzeni z Hiszpanii - stać się "Włochem".
Wuj Wili lubił dyskretnie, acz stanowczo wspominać o starożytnym pochodzeniu swego rodu - świetne pochodzenie, znakomity i starożytny rodowód spychał na dalszy plan takie drobiazgi jak miejsce urodzenia, narodowość i religię.
A to dopiero początek wielonarodowej sagi rodzinnej, w której przewijają się niezliczone barwne postaci - zarówno członkowie rodziny jak i przyjaciele rodziny, służba, sklepikarze, nauczyciele i wielu innych. Wpadamy w kolorowy i hałaśliwy korowód narodowości, języków, religii i obyczajów.

Kluczową rolę w historii rodziny Acimana odgrywa miejsce, w którym się ona osiedliła - Aleksandria. Początkowo bajkowy świat bogatej socjety, bale, rauty, popołudniowe herbatki, wakacje w letniej posiadłości nad morzem, po rewolucji Nassera zamienia się w środowisko coraz bardziej niechętne zamożnym obcokrajowcom, zaczynają się nacjonalizacje własności prywatnych (fabryk, ziemi), szykany obywateli nie arabskiego pochodzenia, aż do przymusowego wydalenia z kraju. To obraz świata już nieistniejącego, i może przez to tak interesującego i kuszącego dla współczesnego czytelnika.

Bardzo żałuję, że Andre Aciman nie kontynuował swojej sagi rodzinnej poza czasy aleksandryjskie, bo jestem pewna, że byłyby to równie pasjonujące historie.

2 komentarze:

  1. Też bardzo chciałabym poczytać o dalszych losach tej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie brzmi, zainteresowalas mnie:)

    OdpowiedzUsuń