poniedziałek, 22 czerwca 2009

Sen zielonych powiek

Edyta Szałek zdobyła I nagrodę w organizowanym przez magazyn "Zwierciadło" konkursie na Dziennik Literacki, a potem w latach 2005-2006 pisała dla tego magazynu felietony pod tytułem "Miasteczko Blisko Morza". Bardzo mi się te felietony podobały i z ciekawością sięgnęłam po debiut literacki pani Szałek "Sen Zielonych Powiek".
Po jej przeczytaniu mam mieszane uczucia.

Z początku nawet odłożyłam książkę po około 100 stronach z zamiarem niekończenia jej, bo po prostu w ogóle nie mogłam wczuć się w bohaterów i akcję, za dużo było przemyśleń, odczuć, sugestii, snów na jawie. Jednak dałam jej drugą szansę i doczytałam do końca. To dziwna powieść. Nie podzielam zachwytów czytelników z licznych entuzjastycznych recenzji, jakie znalazłam na portalach książkowych. W skrócie - opowiada o stracie, ucieczce, sile ale i wielkiej słabości, odrzuceniu, lecz też o przyjaźni, o ludzkich odruchach, czyli o życiu.

Nadal nie rozumiem końcówki. Nie chcę jej tu zdradzać, bo mogę zepsuć komuś lekturę tej powieści, ale może ktoś, kto czytał "Sen..." wytłumaczy mi, o co chodziło?... Co było snem a co jawą, i może to właśnie o to chodzi, żeby czytelnik nawet po skończeniu książki pozostał zakręcony i z wyrazem niezrozumienia na twarzy?...

1 komentarz:

  1. podpisuje sie wszestkiemi konczynami memi pod ta recenzja. pozwolilam sobie umiescic linka do niej u siebie

    http://poddachamiparyza.blox.pl/2009/08/Sen-zielonych-powiek-Edyta-Szalek.html

    mam nadzieje, ze mnie za to nie pogonisz ;) pozdrawiam - karolina

    OdpowiedzUsuń