sobota, 24 stycznia 2009

Wdowa po kwartecie smyczkowym

Wzięłam tę książkę z bibliotecznej półki dlatego, że zawołało do mnie nazwisko Jeremiego Przybory. A kiedy odwróciłam ją i przeczytałam na okładce fragment jednego z opowidań, nie mogłam jej już odłożyć z powrotem na półkę!
Zresztą zobaczcie sami:
Szedłem tego wieczoru ulicą Klasztorną, wzdłuż muru, za którym położony jest klasztor Sióstr Solenizantek. Nagle coś wielkiego, mokrego zwala się na mnie, tak że padam, powalony tym czymś. Próbuję się ruszyć, rozgarnąć, rozejrzeć się i już po chwili nie mam wątpliwości, że jestem przywalony zakonnicą. Dużą, mokrą - deszcz padał ulewny - zakonnicą. -Dlaczego siostra na mnie z góry, w ten sposób?
- Zeskoczyłam z muru, bo przelazłam przez mur, i akurat na pana, niechcący, bardzo przepraszam... Uciekłam, wie pan, z klasztoru. Dość mam tej dyscypliny, klauzury i innych. Chcę rozpocząć nowe życie. Wolne, swobodne... Błagam, niech mi pan dopomoże, zabierze mnie stąd czy jak ... Gdzież bo ja się, nieszczęsna, podzieję w taką ulewę.
Opowiadania zebrane w tej książce, z wyjątkiem trzech nowych (Wdowa po kwartecie smyczkowym, Imię, Przerwana pieśń), opublikowane były pod koniec lat 70-tych w tomie ''Ciociu, przestrasz wujka'', ale oczywiście wtedy ich nie czytałam, bo miałam dopiero kilka lat. *^v^*
Dla miłośników Kabaretu Starszych Panów, dla niepoprawnych romantyków tęskniących za czasami zaprzeszłymi epoki dobrej prozy w krótkiej formie, wspaniała rozrywka i możliwość obcowania z poczuciem humoru w mistrzowskim wydaniu.

1 komentarz:

  1. Widzę, że masz oststnio fazę na polskie nazwiska z zacnej półki. To fajnie, że ktoś jeszcze sięga po te nazwiska, bo to dziś rzadkość ;))

    OdpowiedzUsuń