
Głównym bohaterem jest Martin Sproale, pracownik poczty, zagorzały wielbiciel Hemingway'a. Powiem szczerze, że od początku wydał mi się nudziarzem i nieudacznikiem... Mimo 30 lat nadal mieszka z matką, jest w 200 procentach oddany swojej pracy w okienku na poczcie, a jego życie składa się z rutynowo powtarzanych czynności i zdarzeń.
Kiedy jego przełożony przechodzi na emeryturę, a on nie dostaje wyczekiwanego awansu na kierownika poczty, życie Martina nabiera nowego kierunku i pędu - z górki na pazurki. Początkowo daje się omamić nowemu błyskotliwemu szefowi, na rzecz którego traci swoją potencjalna narzeczoną i nawet daje się namówić na nieczystą grę w stosunku do swojego miejsca pracy. Potem obserwuje, jak rzeczywistość dookoła niego zmienia się nieubłagalnie, a on, mimo szczerych wysiłków, nie jest w stanie nic na to poradzić. Jego świat rozpada się na jego oczach, a on sam stacza się coraz niżej...
Nie zdradzę zakończenia, chociaż według mnie w pewnym momencie książki staje się przewidywalne. Od początku nie polubiłam głównego bohatera, może dlatego, że nie lubię Hemingway'a, a to idol Martina i z każdym rozdziałem coraz bardziej się do niego upodabniał. Jednak powieść napisana jest świetnie, chwilami nie mogłam się od niej oderwać i czytałam "jeszcze tylko jeden rozdział" o 2 w nocy, więc z czystym sumieniem polecam! *^v^*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz