środa, 31 grudnia 2008

Podsumowanie

2008 - 43 książki

piątek, 19 grudnia 2008

Nowolipie

Bardzo lubię książki opowiadające o początku XX wieku, zarówno w Polsce, jak i w innych częściach Europy. Przełom XIX i XX wieku i czas do wybuchu II Wojny Światowej jest mi z jakichś powodów bliski - kulturowo, estetycznie, nostalgicznie. Drugą grupą ulubionych tematów jest barwna i nieco odmienna od naszej kultura żydowska - znam ją tylko z książek, głównie Singera, a teraz będę ją też poznawać u Hena.

Książką, która łączy te dwa tematy jest "Nowolipie" Józefa Hena, autobiograficzny zapis dzieciństwa pisarza, który wychował się w Warszawie, na Nowolipiu.

Zaczynamy wraz z autorem podróż we wczesnym dzieciństwie, a kończymy wraz z wybuchem II Wojny Światowej, kiedy gimnazjalista Hen opuszcza swoje ukochane Nowolipie i wyjeżdża na wschód (najpierw do Białegostoku, a potem dalej na Litwę).

Źródło: Warszawa 1939

Ale ważne jest to wszystko, co zdarzyło się pomiędzy - beztroskie dzieciństwo i dorastanie, życie rodzinne i jego zawiłości, letnisko w Michalinie pod Warszawą, przekrój społeczeństwa na przykładzie kamienicy na Nowolipiu i zasady nim rządzące, okoliczne sklepiki i jak się w nich kupowało, pan Balbus - miejscowy znachor, pierwsze miłości, koegzystencja Żydów i nie-Żydów, Warszawa w początkach XX wieku, wreszcie to, jak rodził się talent i warsztat pisarski Józefa Hena.

Polecam tę lekturę, bo jest napisana pięknie i interesująco, (autor pisał ją dla swoich wnucząt i często w tekście zwraca się do nich), i przywołuje choć na chwilę świat w dużym stopniu nam nieznany, i już nieistniejący, do którego warto czasami zaglądać, szczególnie, jeśli jest się warszawiakiem. *^v^*

Źródło: Warszawa 1939

wtorek, 9 grudnia 2008

Bliznobrody prezent


Dostałam dzisiaj prezent od Wydawnictwa Picaresque, mianowicie powieść "Bliznobrody" Tomasza Łysiaka.
Jest to druga część cyklu "Kroniki Szalbierskie", ale stanowi odrębną całość narracyjną, a opis zapowiada niezłą zabawę w stylu starych dobrych gier role-playing, gdzie drużyną wyruszało się na spotkanie Przygody. *^v^*
Jeśli mi się spodoba, to na pewno dokupię pozostałe części.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

O miłości

Kompletnie zapomniałam!

Zapomniałam, jakie piękne książki pisze Krystyna Siesicka! *^v^*
Będąc ostatnio w bibliotece sięgnęłam po "Kapryśną piątkową sobotę" i czytałam ją oczarowana. Sama autorka pisze tak:
Chciałabym przedstawić jakoś tę książkę.
Więc może tak: to jest opowieść o miłości. I o niczym więcej.
I to prawda.
To książka idealna na grudniowe wieczory - ciepła, otulająca niczym puchaty koc. Mamy tu miłość szczęnięcą, miłość dojrzała, miłość podszytą tragedią, miłość matczyną i babciną, a wszystko to pokazane w taki sposób, że nie sposób się do tej ksiażki oderwać i wyzwolić spod jej magii. Jest też tajemnica, umiejętnie przez autorkę odkrywana po kawałeczku, tak, żeby czytelnik nie dowiedział się wszystkiego za szybko i żeby pozostał w zaciekawieniu do ostatnich kartek. A wszystko pięknie się kończy.

Znajdujemy tutaj również życiowe porady praktyczne, na przykład takie:
(...)Może się pan Damian chętnie ogórkiem kiszonym poczęstuje? O, tu, z tego słoja niech weźmie, sama przysmaczałam i w porę, bo wie pan Damian, jak się coś kisi, to trzeba wtedy, kiedy księżyc wzbiera, bo jak cienieje, licho na tym siada.

(Nie wiedziałam! W przyszłym roku będę kisić ogórki zgodnie z kalendarzem księżycowym.)

Idę do biblioteki po kolejne książki pani Siesickiej! =^v^=

Wspomnienia chałturzystki

No ładnie! Ale mam przerwę w recenzjach!...
Ale nie w czytaniu. *^v^*

Złożona chorobą w jeden z weekendów połknęłam "Wspomnienia chałturzystki" Stefanii Grodzieńskiej i muszę powiedzieć, że jest to książka niesamowita.

To fikcyjna historia podszyta autentycznymi wydarzeniami z życia autorki, z występującymi w niej prawdziwymi postaciami znanymi mi z dwóch autobiografii pani Stefanii. Na fabułę składają się dwa dni z życia artystki estradowej, która przyjeżdża do małego miasteczka na spotkanie ze swoim znajomym - młodzieńczą miłością jej życia, który na stałe mieszka za granicą ale zdecydował się odwiedzić swoją starą ojczyznę i przez kilka dni ma przebywać u rodziny. Nasza bohaterka chce temu panu zrobić niespodziankę i bez zapowiedzi zjawia się w owym miasteczku, po czym próbuje się z nim skontaktować, a przeszkadzają jej w tym najróżniejsze osoby i wydarzenia, ale nie będę więcej zdradzać, bo popsuję Wam przyjemność z lektury.

Oprócz warstwy fabularnej, napisanej lekkim i zabawnym językiem wytrawnej felietonistki, niewątpliwą zaletą tej ksiażki jest coś, co ja nazwałabym "podręcznikiem chałturzysty estradowego" *^v^* Autorka dokładnie wyjaśnia, co to jest dla artysty owa "chałtura", podaje liczne przykłady z życia wzięte a nawet rozkłada taką chałturę na czynniki pierwsze i zdradza tajniki zakulisowych działań na wypadek spóźnień, niedojechań i wpadek wykonawców na żywym przykładzie dwóch przedstawień, jakie odbywają się w miasteczku podczas pobytu w nim naszej bohaterki (w jednym z nich bohaterka bierze udział jako widz a w drugim jako konferansjer na zastępstwo za chorego kolegę).

Co tu dużo mówić, śmiechu jest przy czytaniu co nie miara, a przy okazji zaznajamiamy się z występami estradowymi "od kuchni". Nie mówiąc już o wątku miłosnym, ale o tym nic nie napiszę, sami się przekonajcie, jak było. ^^