środa, 16 kwietnia 2008

O pięknie?

Pierwszą książką z mojej listy okazała się być (przypadkowo) "O pięknie" Zadie Smith.
Przypadkowo, bo sięgnęłam po nią będąc w weekend na działce, zwabiona nazwiskiem autorki, o której utworach słyszałam ale sama jeszcze się z nimi nie spotkałam. To nie lada lektura - prawie 600 stron! I jeszcze w twardych okładkach, prawdziwe utrapienie dla takich czytelników jak ja - zawsze zabierających ze sobą książki na drogę do autobusu. Tylko czy te 600 stron ma odpowiednią do wagi zużytego papieru wartość literacką?

Zanim napiszę coś od siebie powiem, że (już po przeczytaniu tej książki) spotkałam się ze skrajnymi opiniami na jej temat - albo pięć gwiazdek, albo jedna. A ja bym dała - 3.

Zaczyna się mało porywająco, może to styl autorki, a może wina tłumacza, ale pierwszy rozdział jakoś nie kusi, żeby brnąć dalej. Akcja zostaje zadzieżgnięta a postaci naszkicowane, ale początek nie porywa jeszcze na tyle, żeby broń Boże nie odłożyć tej książki z powrotem na półkę. Byłam jednak zdeterminowana, żeby dać Smith szansę zainteresowania mnie wydarzeniami, zresztą było tylko kilka książek w moim życiu, które przerwałam aby już nigdy do nich nie powrócić, więc nie tak łatwo mnie zniechęcić. ^^
Akcja toczy się w światku uniwersyteckim a głównymi bohaterami jest pewna amerykańska rodzina. Mamy tutaj też drugą rodzinę, z którą losy tej pierwszej splatają się na różnych poziomach i w dość skomplikowany sposób, mamy gromadkę innych postaci, każda charyzmatyczna i wyróżniająca się z tłumu. Jest miłość - dojrzała, nastoletnia, matczyna, jest zazdrość, zdrada, religia, polityka i seks. Co mnie wydało się szczególnie interesujące i co powodowało, że przewracałam kolejne kartki był fakt, że część postaci jest czarna (główni bohaterowie to mieszane małżeństwo czarno-białe) i książka opisuje świat w zasadzie mi nieznany, a przez to ciekawy. Pojawiają się motywy stosunków czarni - biali, walki ideologicznej między Ameryką a Haiti. Poza tym, lubię powieści dziejące się w środowisku akademickim, (na czele z książkami mistrza powieści uniwersyteckiej Davida Lodge'a).
Nie zgodzę się z podtytułem - "transatlantycka saga komiczna", bo nie ma dla mnie w tej opowieści wiele komizmu - nie bawi mnie ani zdradzający mąż, ani obserwująca pierwsze oznaki przemijania żona, ani radykalnie prawicowy profesor, ani stosunki międzyludzkie oparte na szantażu. To wszystko nie zostało moim zdaniem opisane w sposób komiczny. Chyba, że pod pojęciem "komiczny" będziemy rozumieli "odwołujący się do refleksji, ważny jako instrument krytyki wobec wartości i autorytetów (np. satyra, ironia, groteska)" (Wikipedia). Bo dużo w tej książce skrytykowanych autorytetów i wartości.

Dla mnie to historia o zwykłych ludziach - namiętnych i pustych, szczerych i zakłamanych, silnych i słabych, o tym, jak pokręcone bywa nasze życie i jak podnosimy się z wielu upadków po to, żeby następnym razem ustać na nogach albo... znowu upaść.
Zadie Smith niestety nie jest wirtuozem słowa pisanego a "O pięknie" to nie arcydzieło, raczej miłe czytadło, w trakcie którego chcesz wiedzieć, co się na kolejnych stronach bohaterom przydarzy, ale po odłożeniu jej na półkę nie zostawia wiele w pamięci.

1 komentarz:

  1. I’ve recently visited your blog and may say that it is both delightful and admirable, no one could have done a better job! The pictures are indeed adorable and the content is extremely interesting. This is the case when I have a chance to call your blog charming and captivating at one time! I’ve immediately added it to my favorite links and cannot imagine a more outstanding place to spend my time at!

    OdpowiedzUsuń