piątek, 16 października 2009

Trzech panów w łódce (nie licząc psa)

O, mamuniu!... Kiedy dotarłam do piątego rozdziału, myślałam, że jednak nie uda im się wyruszyć!... Tę książkę powinni przeczytać ci, którym się wydaje, że długo pakują się przed wyjazdem na wakacje. *^v^*

"Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" Jerome K. Jerome to ponadczasowy klasyk i wielka gratka dla miłośników literatury brytyjskiej z końca XIX wieku. Towarzyszymy w niej trzem londyńskim młodzieńcom (nie licząc psa), którzy wybrali się na wycieczkę łodzią po Tamizie i przebyli 123 mile, od Kingston do Pangbourne.

Opowieść zaczyna się pewnego wieczora, kiedy to trzech hipochondryków, George, William Samuel Harris oraz nasz czcigodny autor, opowiadają sobie o niezliczonych chorobach, jakie ich trapią i od razu trafiamy na historyjkę (których w całej książce pełno, a zdarzają się co krok w bok od głównego nurtu wydarzeń) jak to główny bohater poszedł do lekarza, i wyliczywszy mu szereg chorób, jakie mu dolegają, a o których wyczytał w encyklopedii zdrowia, dostaje od niego receptę na zdrowie:
1x befsztyk plus 1x kwarta piwa co sześć godzin
1x dziesięciomilowy spacer co rano
1x łóżko punkt jedenasta wieczór
I nie zaśmiecaj sobie głowy sprawami, których nie rozumiesz.

Zastosowałem się do wskazówek, z tym szczęśliwym - mówię za siebie - rezultatem, że memu życiu chwilowo nie zagraża niebezpieczeństwo.

Następnie po smakowitej kolacji (odrobina steku z cebulą, na deser po kawałeczku ciasta z rabarbarem) i zasiądnięciu w fotelach z kieliszkami pełnymi wina i fajkami w dłoniach nasi bohaterowie doszli do nastęþujących wniosków:
- Potrzeba nam odpoczynku - zawyrokował Harris.
- Odpoczynku i całkowitej odmiany - potwierdził George. Przeciążenie szarych komórek doprowadziło nas do ogólnego wyczerpania organizmu. Zmiana otoczenia i brak konieczności myślenia przywrócą nam równowagę psychofizyczną.

Jak postanowili, tak zrobili, i tak zrodził się pomysł na wycieczkę łodzią po Tamizie. Powieść jest świetna! Dokładnie zapoznajemy się w niej z życiem średniozamożnego londyńskiego młodzieńca pod koniec XIX wieku, dowiadujemy się o jego obyczajach towarzyskich, kulinarnych, rozrywkowych, poznajemy topografię okolic Londynu, a wszystko to suto okraszone jest dykteryjkami, dygresjami, specyficznym humorem, przykładami "z życia wziętymi". Na pewno jest to książka, której prawdziwy miłośnik dobrej literatury nie powinien pominąć na swojej liście lektur.

Książka odniosła wielki sukces i była tłumaczona na wiele jezyków, a sam autor mówił o niej:
Napisałem ksiażki, które wydawały mi się bardziej inteligentne bądź bardziej dowcipne. Publiczność upiera się jednak, by pamiętać mnie właśnie jako autora "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)".

5 komentarzy:

  1. Mnie ta książka nie rozbawiła, a sięgnęłam ją w celu poprawienia sobie nastroju. Dotknęła mnie klątwa angielskiego humoru? :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam sie, czy czytalysmy te sama ksiazke? Bo hipochondondria byla przypadloscia J a nie trojki. W pierwszych rodzialach bohaterowie nie wymieniaja sie informacjami o chorobach. Raczej jest to 'spowiedz' samego J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mayu, książka zaczyna się od akapitu: "Było nas czterech - George, William Samuel Harris, ja i Montmorency. Siedzieliśmy w moim pokoju, paliliśmy i rozmawialiśmy o tym, jak bardzo z nami źle - oczywiście z medycznego punktu widzenia.
    Czuliśmy się wszyscy podle, co budziło w nas poważne obawy.Harris powiedział, że miewa czasami tak gwałtowne zawroty głowy, że nie wie, gdzie góra a gdzie dół. Na to odezwał się George, że i on ma czasami podobne wątpliwości. U mnie z kolei szwankowała wątroba." Owszem, szczegóły swoich chorób wymienia dalej J, ale myślę, że można przyjąć, że takie same przekonanie na temat swojego stanu zdrowia mieli jego dwaj koledzy, po prostu on jest głównym narratorem i z jego punktu widzenia poznajemy wydarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Trzech panów w łódce (nie licząc psa) to absolutna perełka literacka. Cudowne poczucie humoru i lekkość pióra autora sprawiły, że zaliczam tę książkę do moich ulubionych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń