
Kompletnie nieprzespana noc a potem dzień, w trakcie którego każda wolna chwila była spędzona z książką, i nie tylko spędzona, ale rozciągnięta z chwili do powtarzającego się "jeszcze tylko jeden rozdział". ~^^~
Pisarstwo Hanny Kowalewskiej kocham od pierwszej części cyklu o Matyldzie i Zawrociu, ale cieszę się, że każda kolejna powieść pokazuje nam jak pięknie rozwija się i dojrzewa talent literacki pani Kowalewskiej. Nie zawiodłam się też na najnowszej części, "Inna wersja życia", w której Matylda rozwiązuje zagadkę ze swego dzieciństwa, a przez to poznaje swoją historię, dokopuje się do prawd bolesnych, ujawniających ciemne strony i sprawy, które lepiej było pozostawić w niepamięci. Ale czy na pewno?
Matylda już taka jest, że rozgrzebuje stare rany i ja czytając tę książkę zastanawiałam się, jak postąpiłabym na jej miejscu? Chyba też bym szukała, bo mimo to, że prawda często "dowala, a nie wyzwala" (cytat z książki), ciekawość pchałaby mnie do poszukiwań i drążenia tematu, żeby dowiedzieć się więcej o sobie i mi najbliższych, a przez to lepiej zrozumieć dlaczego jestem taka, jaka jestem i dlaczego moje stosunki z bliskimi układają się tak a nie inaczej. Nie do końca utożsamiam się z bohaterką we wszystkich jej działaniach, chwilami ja byłabym bardziej radykalna, a chwilami podziwiam ją za odwagę lub umiejętność ustąpienia pola i wyciągnięcia ręki jako pierwsza.
Mimo, że "Inna wersja życia" dopiero co zeszła z maszyny drukarskiej, ja już czekam na kolejne powieści Hanny Kowalewskiej, bo wierzę, że w życiu Matyldy jeszcze niejedna tajemnica czeka na odkrycie i wyjaśnienie.