
Przyszedł czas na podróż do Afryki, do tajemniczego Kairu, wraz z bohaterami powieści
"Opowieści starego Kairu" Nadżiba Mahfuza. (jest to pierwsza część z trylogii, pozostałe dwie chyba nie zostały przetłumaczone na język polski)
Od pierwszych stron zakochałam się w tej książce i "pożerałam" ją mimo późnej pory, aż mi prawie wypadła z rąk, bo oczy mi się zamknęły. Może dlatego tak mi się spodobała, bo uwielbiam grube hinduskie sagi o wielopokoleniowych rodzinach, a tu mamy historię takiej rodziny, tylko afrykańskiej.
Akcja toczy się w Kairze, w latach 1917-19, w okresie walki Egiptu o niepodległość, a jej bohaterami jest tradycyjna rodzina kairska należąca do klasy średniej. Świat przestawiony w
"Opowieściach..." jest zupełnie odmienny od naszego - feministki, drżyjcie albo w ogóle nie sięgajcie po tę książkę, bo Was szlag na miejscu trafi! *^v^*
Na dzień dobry zapoznajemy się z obyczajami panującymi w domu pobożnego muzułmanina, (dodajmy - dwulicowego, który co wieczór około północy wraca z hulanek na mieście i inna miarę przykłada do siebie, a inną do pozostałych członków swojej rodziny), a jego żona, mimo, że położyła się spać wraz z zachodem słońca, obudziła się teraz i pokornie czeka na niego, żeby go rozebrać, umyć i przygotować do snu. A rano pierwsza jest na nogach, żeby przygotować na czas śniadanie dla męża i synów, (które ci zjedzą bez towarzystwa kobiet), a potem pomóc mężowi się ubrać i pożegnać go, kiedy ten wychodzi do swego sklepu.
Takich "smaczków" jest w
"Opowieściach..." sporo, i dają one czytelnikowi wgląd w kompletnie odmienną kulturę i obyczajowość. Poznajemy życie ówczesnych mieszkańców Kairu od podszewki i w wielu jego barwach, smakach i zapachach, rytm dnia, rolę kobiety i mężczyzny, obrzędowość, religijność, i to wszystko stanowi o wartości tej książki. Polecam!
Autor jest laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1988.
Tak przy okazji, to już mój ostatni kontynent i tym samym zakończyłam przegląd
książek z 6 kontynentów, zaczynam czytać pozycje z listy rezerwowej. *^v^*