Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pekin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pekin. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 lipca 2009

Oko Jadeitu

Co to znaczy w wieku 30 lat niespełniać oczekiwań własnej matki zapewne wie wiele z nas. Ale jeśli dodamy do tego młodszą idealną w każdym calu siostrę, która zrobiła karierę i bogato wyszła za mąż, a całą sytuację osadzimy w Chinach końca lat 90-tych XX wieku, to historia robi się bardziej skomplikowana. W Chinach, w których jesteś tym kogo znasz, korupcja sięga zenitu, małżeństwa są wciąż aranżowane przez swatki a młody człowiek po studiach dostaje nakaz pracy w konkretnym przedsiębiorstwie i przysługuje mu wtedy meldunek w Pekinie (który łatwo stracić wyjeżdżając za pracą do strefy Shenzen albo do Hong Kongu).
Mei znów wróciła myślą do czasów, kiedy kończyli szkołę i kiedy po raz pierwszy trafili na tę łąkę. Byli młodzi i czyści, serca mieli pełne ideałów. Mieli swoje marzenia i gotowi byli przyjąć świat. Śpiewali wtedy pierwszy rockowy przebój po chińsku - Nie mam nic Cujiana.
Wtedy naprawdę nic nie miała, ani samochodu, ani firmy, ani nawet własnego mieszkania. Ale była szczęśliwa. Była zakochana.
Tak było kiedyś, a teraz Mei rzuciła pracę w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego i otworzyła agencję detektywistyczną pod szyldem firmy doradczej (bo bycie prywatnym detektywem jest w Chinach prawnie zabronione). Jako młoda dziewczyna chciała być pisarką jak jej ojciec (który będąc intelektualistą zginął w obozie pracy), ale spotkała się z ostrym sprzeciwem matki:
Absolutnie wykluczone! (...) Jak możesz w ogóle myśleć o czymś takim? Pisanie w Chinach to najniebezpieczniejsze zajęcie. Kiedy tylko zaczyna się coś dziać w polityce, pierwsi idą do więzienia pisarze.
Mei dostaje zlecenie od przyszywanego wujka Chena na wytropienie pewnego dzieła sztuki, które prawdopodobnie pojawiło się na rynku antyków, a idąc tropem śladów, jakie wpadają jej w ręce po pierwsze pokazuje, że wbrew opinii matki i siostry jest zaradna i doskonale umie wyrobić sobie guanxi - siatkę kontaktów, które pomagają jej rozwiązać zagadkę, a po drugie - znajduje coś, czego nie spodziewała się i chyba nawet nie chciała odnaleźć, bolesną prawdę o przeszłości swojej rodziny za czasów rewolucji kulturalnej.
Dlaczego pani tak na mnie patrzy? Nie, nie może mnie pani oceniać. Nie ma pani prawa. Zrobiłem co należało, tak samo, jak niegdyś pani matka. W czasach rewolucji kulturalnej nie było miejsca na moralność. Trzeba było przetrwać za wszelką cenę. Wy, młodzi tego dziś nie rozumiecie. Zawsze zachowujecie się tak, jakbyśmy byli potworami.
Mówi jeden z bohaterów książki.
- Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się protestować?
- Przeciwko czemu?
- Przeciwko temu, co działo się w czasach rewolucji kulturalnej, temu, co wtedy zrobiłaś i jakich dokonywałaś wyborów?
- Oczywiście, że to kwestionowaliśmy. Cały naród to kwestionował, przez dziesięć długich lat po zakończeniu rewolucji. Ale jaki sens ma grzebanie w przeszłości? Nikt niczego nie może zmienić. Byliśmy jak stado owiec przepędzane to tu, to tam. Nie mieliśmy zbyt wielkiego wyboru.
Odpowiada na pytania Mei jej ciotka.
Ta książka zostawiła mnie z pytaniami, czy możemy, czy wolno nam oceniać to, co wtedy działo się z ludźmi, co robili, czy na ich miejscu na pewno zachowalibyśmy się inaczej, czy udałoby się nam zachować człowieczeństwo w tamtych czasach i okolicznościach, w tamtym kraju, w obliczu wyborów niemożliwych do dokonania?

niedziela, 27 lipca 2008

Pekin II - Kamienna wioska

Wszystko zaczęło się od paczki z suszonym węgorzem.
Książka, która tak się zaczyna, nie może być nieciekawa. *^v^*

I oczywiście nie była. "Kamienna wioska" Xiaolu Guo to pierwsza powieść tej trzydziestopięcioletniej autorki opublikowana poza Chinami, i mam nadzieję, że inne jej powieści też zostana kiedyś u nas przetłumaczone.

Przede wszystkim, powieść ta to niezły kontrast do poprzednio przeze mnie czytanego debiutu siedemnastoletniej Chun Sue - tutaj czuć warsztat i wirtuozerię słowa wykształconej i doświadczonej pisarki.

Muszę przyznać, że tę książkę tylko połowicznie można zaliczyć do Miejskiego Czytania, bo w połowie opisuje życie dwudziestoośmioletniej głównej bohaterki w Pekinie, a w drugiej jej wspomnienia z dzieciństwa w tytułowej Kamiennej Wiosce na chińskim wybrzeżu 1800 km od Pekinu. Ale z drugiej strony, w porównaniu do "Chińskiej lalki", o ileż bardziej czuje się tutaj i widzi ten Pekin!
Mieszkamy z Redem w spieczonym słońcem miejskim molochu, który nazywa się Pekin.
(...)żyjemy jak para krabów pustelników zamknięci w ogromnym wieżowcu. Budynek liczy dwadziecia pięć pięter, my zajmujemy mieszkanie na parterze. (...) Nigdy nie trzymaliśmy w domu kota, nie wspominając juz o psie, za to hodowaliśmy kiedyś kilka roślin doniczkowych, podobno kwitnących. Nie dowiedzieliśmy się jednak, czy rzeczywiscie zakwitają, ponieważ dwudziestopięciopiętrowy wysokościowiec z naprzeciwka, identyczny jak nasz, zasłania nam słońce i w zasadzie nie dociero ono do okien naszego parterowego mieszkania. (...)
Oczywiście są jeszcze inni lokatorzy tego wysokościowca, (...) Odnoszę wrażenie, że czysta witalność, nagromadzona energia ich pwrzedniego bytu, kładzie się nad nami warstwa za warstwą i wypełnia wszystkie dwadzieścia pięć pięter.
Źródło: Wikipedia

Pekin tętni życiem, codziennie od rana nieodmiennie. Coraz wyżej pną się nowe wysokościowce, wkraczają już w przestrzeń nisko latających samolotów, a Red i ja pozostajemy skuleni na parterze.
Nasza bohaterka Koral pracuje w wypożyczalni kaset video i w ten sposób utrzymuje siebie i swojego chłopaka próżniaka Reda, który twierdzi, że "pracują tylko idioci" i z zapałem gra we frisbee. Nie ma między nimi głębszych więzów uczuciowych.
Latem Pekin jest gorący jak spieczony pomidor. (...) Do tego dochodzą dźwięki naszego miasta, o róźnym natężeniu: wyzwiska, którymi obrzucają się taksówkarze, okrzyki w rodzaju: "Wszystko tylko po dziesięć juanów" albo "Wiadomości wieczorne", i niekończący się koncert rowerowych dzwonków.
Pewnego dnia Koral dostaje paczkę, w której znajduje się wspomniany na początku wędzony węgorz, i zaczyna wspominać swoje dzieciństwo w rybackiej wiosce Shi Tang, i niestety w większości nie są to miłe wspomnienia.

Oprócz Pekinu poznajemy też dość dokładnie nie mniej ciekawe obyczaje panujące w rodzinnej wiosce rybackiej Koral. Na przykład pierwszy pechowy posiłek dwunastoletniej wtedy babki Koral w domu swego męża, a pochodziła ona z głebi lądu i nie znała rybackich przesądów:
Pierwszego dnia, w obecności swoich teściów i dziesięć lat starszego od niej męża, moja babka wpatrywała się chwilę w kręgosłup ryby, zjedzonej z jednej strony, aż wreszcie doszła do wniosku, że nalezy odwrócić rybę na drugi bok. Gdy tylko tak zrobiła, jej teść, który przez całe życie był kapitanem łodzi, ogromnie się zdenerwował, podobnie zreszta jak jego małżonka. (...) Rybacy w wiosce utrzymywali bowiem, że nie wolno odwracać ryby na talerzu, bo morze przewróci łódź do góry dnem. Jeżeli ktoś chciał zjeść spodnią część ryby, powinien wydłubać mięso pałeczkami.

Takich faux pas było zresztą więcej.

Jakkolwiek tragiczne były losy młodziutkiej Koral w rybackiej wiosce, nagle poruszone przez węgorza wspomnienia pozwalają "odczarować" przeszłość, zamknąć pewne rozdziały i ruszyć z miejsca, w którym nasi bohaterowie wydawali się tkwić bez przyszłości. Tak więc, ostateczny wydźwięk tej historii jest pozytywny. *^v^*

Źródło: Wikipedia
Dźwięk zegara dworcowego, który wybił północ, niósł się echem ulicą Changan, główna arterią miasta. To Pekin, nasze miasto. Plac Niebiańskiego Spokoju rozciąga się na wschód, Pachnące Wzgórza na zachód. Udało nam się złapać ostatni autobus, który zawiezie nas do naszego domu na przedmieściach na zachód od centrum. Z okna autobusu, pędzącego przez pociemniałe miasto, latarnie uliczne wyglądają jak niekończący się łańcuch małych fajerwerków.

sobota, 26 lipca 2008

Pekin I - Chińska lalka

Wiem, że jest wielu ludzi, którzy nie są w stanie znieść mrocznego pisania w dekadenckim tonie - wiecie, kiedy się pisze o sobie w taki sposób, jakby się pisało o kimś innym. Jeżeli jesteś jedną z tych osób, przerwij lekturę w tym miejscu. nie mam zamiaru cię przymuszać.

Tak pisze główna bohaterka książki "Chińska lalka" Chun Sue na 63 z 200 stron powieści.
Nie ukrywam, że była to kusząca propozycja, tym bardziej, że książka ta wcale nie jest mroczna w dekadenckim tonie - przedstawia moim zdaniem typowy świat nastolatki (bohaterka ma 15 lat). I to nie odmienny dla nas Europejczyków świat nastolatki chińskiej, który różniłby się jakoś znacząco od świata nastolatek polskich czy angielskich.
Następny rozdział zaczyna się słowami:
Nienawidziłam szkoły z każdym dniem bardziej. Nie chciałam więcej się uczyć tego chłamu, nie chciałam więcej marnować czasu. Wyniosłam stamtąd wszystko, co mogłam.
Czyż nie były to myśli, które każdy z nas miał na jakimś etapie naszej edukacji? *^v^*

Chun Sue (bo książka ta jest autobiografią autorki), a właściwie Lin Jiafu chodzi do szkoły, której nienawidzi, porzuca ją, powraca do niej tylko po to, żeby znowu ją porzucić, buntuje się przeciwko światu dorosłych, słucha zachodniej muzyki (najchętniej Nirwany), także swojej rodzimej i robi wywiady z początkującymi zespołami chińskimi, uprawia przygodny seks z wieloma znajomymi i zakochuje się na zabój, nieszczęśliwą miłością, zazwyczaj w chłopcach niedojrzałych, tchórzliwych, niepewnych swoich uczuć (w końcu mówimy o piętnastolatkach...), jej cierpienia mają podłoże egzystencjalne (miłość i śmierć splatane nierozłącznie, nicość, no future, marzenia i niemożność ich spełnienia), ale również materialne (nie ma pieniędzy na najmodniejsze ciuchy i kosmetyki...), a jej znajomi są w stanie podobnego zawieszenia, rozdarcia, rozedrgania.

Źródło: Wikipedia

Pekin końca lat 90-tych XX wieku pokazany w "Chińskiej lalce" oczami nastolatki bardzo przypomina Warszawę - młodzież nie ma pieniędzy, spędza czas w małych barach lub pubach, chadza na spacery do parków, na koncerty, powałęsać się po centrach handlowych, żeby popatrzeć na nieosiągalne dla nich towary w sklepach, uprawia przypadkowy seks bez uczuć i zobowiązań, nienawidzi szkoły, ale nie ma pomysłu na to, co ze zobą zrobić, jeśli do tej szkoły nie chodzą.
Bardzo mało czuć sam Pekin, może w tym, że bohaterowie najczęściej wszędzie jeżdżą rowerami.

Książka ta, oczekując na wydanie dwa lata, wywołała podobno duże poruszenie w Chinach i została wycofana z księgarń kilka miesięcy po opublikowaniu.
Autorka (która miała 17 lat kiedy napisała "Chińską lalkę") sama mówi tak:
Pisałam wprawdzie o doświadczeniach chińskiej dziewczyny, ale młodzi ludzie wszędzie mają podobne problemy.
Trudno mi się z nią nie zgodzić. Tylko czy od razu trzeba te przemyślenia wydawać w formie książki? Może trzeba, żeby młodzież poczuła, że gdzieś na świecie ich rówieśnicy mają takie same problemy.
Czy powinno się iść za chwilowym porywem, odrzucając przezorność, czy polegać na własnych siłach i uporczywym dążeniu do sukcesu - jedynego sukcesu, z jakiego możemy być dumni? W jaki sposób normalny człowiek może rozpoznać, co jest słuszne, a co nie?
Musi być na tym świecie coś wazniejszego niż prawda, musi być coś ważniejszego niż uczucia, ważniejszego niż pieniadze, ważniejszego niż samo życie.
Czym jest to coś?
To pytanie autorka pozostawia bez odpowiedzi.